I od razu zacznę od wyjaśnienia, że nie jestem przeciwniczką związków! Absolutnie nie!
Jestem za miłością, szacunkiem, przyjaźnią i więzią. Ale: sprawiedliwą, uczciwą, równorzędną i mądrą. Bo jak mówić o miłości czy szacunku przy braku znaku równości?
Kobiety się zmieniły. Nie, inaczej. Kobiety zawsze takie były, ale dziś mogą powiedzieć to, co myślą, czują, czego pragną. Bez strachu, że je za to do ciemnicy zamkną, w dyby zakują czy w drewutni o chlebie i wodzie mąż przetrzyma aż do wywietrzenia umysłu ;)
Dziś kobiety same sobie drewutnie postawić potrafią, a chleb to pan mąż może upiec, jak już. A co! :P
Jestem za miłością, szacunkiem, przyjaźnią i więzią. Ale: sprawiedliwą, uczciwą, równorzędną i mądrą. Bo jak mówić o miłości czy szacunku przy braku znaku równości?
Kobiety się zmieniły. Nie, inaczej. Kobiety zawsze takie były, ale dziś mogą powiedzieć to, co myślą, czują, czego pragną. Bez strachu, że je za to do ciemnicy zamkną, w dyby zakują czy w drewutni o chlebie i wodzie mąż przetrzyma aż do wywietrzenia umysłu ;)
Dziś kobiety same sobie drewutnie postawić potrafią, a chleb to pan mąż może upiec, jak już. A co! :P