Dostaję wiele listów. Na część odpowiadam na blogu w formie komentarzy. Na wiele w mailu.
Dziś przedstawię fragmenty jednego z nich (oczywiście za zgodą autorki). Na jego przykładzie pokażę Wam co znaczy wpaść w sidła związku, który Was zniszczy. Pokażę, jak błędnie potrafi działać kobieca psychika. I uczciwie powiem, co o tym wszystkim myślę!
"... zakochałam się w niewłaściwym facecie. Znamy się już od kilku lat. Na początku spotykaliśmy się tylko kilka razy... ja myślałam że to będzie wielka cudowna miłość , a on po tych paru spotkaniach mnie po prostu olał. Boże , wiesz jak ja się przywiązałam do faceta którego znałam zaledwie kilka tygodni? Byłam na skraju desperacji. Byłam wtedy gotowa zrobić wszystko żeby tylko się ze mną spotkał. Mam 22 lata. Wtedy miałam 18. On jest o 10 lat ode mnie starszy. Byłam strasznie zakompleksioną dziewczyną. Nieśmiałą. Więc jak on , taki przystojny zwrócił na mnie uwagę to chciałam zrobić wszystko żeby tylko go przy sobie zatrzymać już na zawsze , bo pomyślałam , że już nigdy żaden tak przystojny facet przecież nie zwróci na mnie uwagi.. Na drugim spotkaniu poszłam z nim do łóżka , bo myślałam że jak spełnię jego każde życzenie i prośbę , to on będzie mną tak oczarowany , że już nigdy nie będzie chciał mnie opuścić. Jego przyjaciele naprawdę mieli ze mnie ubaw , byli ciekawi do czego jeszcze jestem w stanie się posunąć , jak bardzo poniżyć żeby tylko dostać od niego odrobinę uwagi... No a on , zaczął wykorzystywać to że jestem słaba , nieśmiała , że w siebie nie wierzę , no i zaczął się ze mną spotykać... ale na łóżko :/ Ja się godziłam , powiem więcej , byłam wniebowzięta że znów mogę się z nim spotykać , i tak bardzo wierzyłam że to jednak jakiś znak , i że w końcu uda mi się zostać jego dziewczyną. Trochę się spotykaliśmy , aż on pewnego dnia postanowił zakończyć tą znajomość. Jakoś to przełknęłam żeby mu nie pokazać że to rujnuje mój świat. Płakałam , wiadomo , ale jakoś sobie poradziłam. W międzyczasie dowiedziałam się że on ma już dziewczynę więc tym bardziej odpuściłam i życzyłam mu szczęścia. Ale po roku ja go gdzieś przypadkiem zobaczyłam , napisałam do niego maila , on do mnie... i tak postanowiliśmy się spotkać na kawę. Zaprosił mnie do siebie do mieszkania , no i... wiadomo jak to się skończyło. Z 5 razy mu mówiłam że przecież on ma dziewczynę i nie możemy , a on że "a tam dziewczynę". Skoro tak powiedział , to ja znowu pomyślałam że jednak nadal mam szansę go zdobyć skoro mówi tak o swojej dziewczynie , no i do tego ją bez problemu zdradza.
Znowu zaczęłam o nim myśleć , starać się dla niego , wariować i szaleć jak go tylko zadowolić... Na początku było naprawdę dobrze. Ja się nie dawałam. Szanował mnie i mój czas , odpowiadał na wiadomości , maile... a z czasem , przesuwał poprzeczkę. Zdążył zauważyć że mi zależy i to wykorzystywał. Robił co chciał , bo wiedział że nie chcę stracić naszych spotkań. Traktował mnie coraz gorzej , tyle razy przez niego ryczałam , np że się ze mną umówił , ja czekałam , a on nawet mnie nie powiadomił że spotkanie przełożone. Olewał mnie coraz bardziej. Nie odzywał się a ja szalałam. Byłam gotowa zrobić dla niego wszystko , bo przecież "już nigdy więcej żaden tak przystojny mężczyzna nie zwróci na mnie uwagi". Całkowicie zapomniałam o sobie. Zyłam pod jego dyktando. Jesienią , podczas jednego z naszych spotkań , zebrałam się na szczerą rozmowę z nim. Może nie była ona najdłuższa , ale podczas tej rozmowy padło jedno zdanie - z jego ust - które mną wstrząsnęło. Powiedział , że po tym , w jak ekspresowym tempie poszłam z nim do łóżka , tak szybko straciłam jakiekolwiek szansę na coś więcej. Wiesz.. miałam szansę na coś , o czym marzyłam przez te wszystkie lata - być jego kobietą. Nie mogłam się po tym pozbierać. Jedno zdanie , przez jedno pójście do łóżka straciłam szansę na bycie z takim facetem... Na początku roku wyjechał( za granicę). To była kolejna wiadomość która wywróciła mi życie do góry nogami. Powiedział że będzie ze mną utrzymywał kontakt. Tak jak powiedział , tak odezwał się jakoś po 1,5 miesiąca. Rozmawiał ze mną , rozmawiał , i nagle przestał. Zupełnie bez jakiegokolwiek powodu przestał. Nie odezwał się się do tej pory. Najpierw byłam cierpliwa , ale teraz? Ponad miesiąc , a on nie może napisać do mnie nawet jednej głupiej wiadomości... Ja wariuję , nie wiem co mam myśleć , a on , dupek pieprzony nie może , nawet siedząc na kiblu , napisać do mnie jednego cholernego maila... Czy ja go aż tak nie obchodzę? Naprawdę aż tak bardzo? Jezuuu... wiesz ile bym dała , za to , żeby on choć raz o mnie zabiegał , starał się... nawet robił z siebie pajaca ,żebym poświęciła mu uwagę..? Do tej pory to ja zawsze się starałam , poświęcałam dla niego i żebrałam o to , żeby się ze mną spotkał... Jak on się nie odzywa , to ja wpędzam się w poczucie winy , że znowu coś źle zrobiłam , że jestem beznadziejna , że znowu coś źle powiedziałam i dlatego on się nie odzywa... I najgorsze jest to , że się zakochałam. I czekam jak ta głupia codziennie na jakiegoś maila od niego , bo tak bardzo chciałabym żeby on chciał mnie , a nie ją - obecną dziewczynę. Nie ma pojęcia czy tą sytuację da się jeszcze obrócić na moją korzyść - żebym tym razem ja spróbowała się nim pobawić tak jak on mną.. Boję się chyba tego że to mogłoby się skończyć , bo to jedyny facet , który jest tak przystojny i zwrócił uwagę na mnie. Na mnie. Taką zwykłą dziewczynę. Czy ja aż tak bardzo w siebie nie wierzę? Nie wierzę w to że zasługuję na takiego faceta tylko dla mnie ? Ze jestem warta uwagi takich mężczyzn..? "
Co o tym myślicie? Że biedna dziewczyna, bo wpadła w sidła miłości? Ok, wpadła. Bywa.
Ale wytłumaczcie mi proszę, skąd to myślenie - chodzi mi o koniec jej wypowiedzi, że "nie zasługuje na niego"? Nie zasługuje? Na kogo niby? Na facecika, który nią pomiata? Który mówi jej, że jest łatwa? Który zdradza swoje kobiety? Który nie wie czym jest szacunek? Na takie COŚ nie zasługuje?
Skąd jej to przyszło do głowy? Dlaczego tak myśli? Gdzie podziało się poczucie własnej wartości? Przecież to młoda, ładna, mądra dziewczyna? Jak dała sobie wmówić, że jest inaczej?
Dziewczyny kochane! Kopnijcie w tyłek takie coś jak on! Ze schodów spuśćcie, za jaja powieście, zróbcie mu co chcecie w Waszej głowie, wizualizujcie to i ... dajcie sobie spokój!!!! Zacznijcie znów żyć!
Wiem, że to trudne. Dlatego kolejny post poświęcę tematowi: co zrobić by zapomnieć. Skutecznie zapomnieć cwaniaka, który niszczy Wasze życie! Już dziś zapraszam :)
A powyższy list, niech się stanie przestrogą lub wskazówką dla tych z Was, które właśnie nieopatrznie wchodzą w toksyczne związki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz