Dziewczęta, kobitki, drogie panie...
Portale randkowe rosną w siłę i ilość jak grzyby po deszczu. Masa ofert, morze propozycji, ocean spełnionych pragnień...
Tylko jedno "ale". Szczerego faceta to tam chyba ze świecą szukać! ;) Czemu tak mówię? Bo sprawdziłam! Zrobiłam malutki teścik i wyszło szydło z worka. Zabawa przednia, ale wnioski pożałowania godne...
Oto jak wygląda kwestia randkowania od podszewki:
Nie dalej jak tydzień temu założyłam konto na jednym z portali. Nie powiem którym, reklamy im robić nie będę. Wrzuciłam kilka fotek, dałam prawdziwe imię i miasto, realny stan cywilny i czekałam (Tu dodam, że portal wyrzucił moje zdjęcie w sukience w pół uda, za niemoralność :D Za to cycki można do woli odsłaniać! Cóż za podwójna moralność :P).
Doczekałam się momentalnie mnóstwa maili, wejść, zagajeń. Raj dla poszukiwaczy przygód.
Po wstępnej selekcji i kilku rozmowach o pogodzie, trafiłam na całkiem interesujący okaz. Niejaki Krzysztof, lat 35, Kielce. Miło było, rozmowa kwitła. Zdjęcie sympatyczne, facet z pasją, wspina się na wysoki szczyt. Ideał prawie ;)
Nie dla mnie jednak pogadanki i po 3 dniach miałam dość zarzucającego mi skrzynkę spamu od supermenów. Powiadomiłam owego Krzysztofa, że znikam. I że jak chce, to mnie znajdzie na googlu, na facebooku i że pa.
Momentalnie Krzysztof zareagował! Napisał, że takowych kont nie ma, ale mi poda maila. A w mailu imię: Jacek! Dopytałam więc z ciekawości czy Krzyś czy Jacek, a może Placek? Pan, że Jacek, Jacek. Ale tu dodał, że on nie z Kielc, a z Lublina i nie ma 35 lat, a 41. Hmm...
Super, nie? :)
Konto usunęłam, na maile nie reagowałam (podałam lewy, a co? też potrafię ;)). Odczepił się.
Jednak dusza detektywa odezwała się błyskawicznie. W związku z potrzebą wiedzy psychologicznej za dwa dni założyłam inne konto na tym samym portalu (tym razem jako Ewa) i znalazłam owego Krzysztofa! Schemat jak wcześniej, z tym że teraz pograłam ostro i pan chciał spotkania (tu zaznaczam, że żonaty, ale twierdzi że tylko "czarujących rozmów szuka" :P). Zapytałam owego Krzysia czy on Krzyś, on na to, że Marek. A to jajcarz! :D Kując żelazo póki gorące poprosiłam o fotkę na maila (inny lewy, poświęciłam się, założyłam!). Wysłał. Na pewno nie swoją, bo google od razu znalazł! Ale owe zdjęcie przyszło z maila z imieniem: Grzegorz! Aż się popłakałam ze śmiechu :D
Kochane moje...
Portale randkowe wspaniała rzecz! Zakładajcie konta, wklejajcie zdjęcia supermodelek, piszcie, kołujcie, bajerujcie. I tak się nie dowiecie, kto z Wami pisze. I po co też chyba nie. W zasadzie mężczyzn ciężko zrozumieć...
Nie wiem, może tam są i jacyś uczciwi, szukający swojej drugiej połowy mężczyźni... Naprawdę nie wiem... Mi nie było dane poznać. Może za mało czasu poświęciłam na polowanie?
E, nie, to gra nie warta świeczki.
Przymrużcie więc oko spędzając czas na tego typu stronach. Mocno przymrużcie. A najlepiej zamknijcie oba! :D
Chyba, że robicie doktorat na temat łgarstwa i robienia innych w bambuko. Ewentualnie z wpływu wybujałego ego na rozwój wyobraźni. Wtedy otwierajcie oczka szeroko i opisujcie wszystko co się da! Bo wiedzy na portalach randkowych w tym temacie znajdziecie na kilka opasłych tomów! :)
Radosnej zabawy :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz