
Znacie to z własnego podwórka? Nie daj Boże.
"Jestem brzydka" - tak zaczyna się mnóstwo listów, wypowiedzi na forach, pamiętników, blogów. Czasem jest to wydumany, wewnętrzny problem zakompleksionej dziewczyny. Ale czasem fakt.
Jak sobie z tym poradzić? Jak żyć?
"Brzydula i rudzielec..." nucono pod nosem jeszcze całkiem niedawno.
Co oznacza sformułowanie "brzydka kobieta"? Czy to opis cech zewnętrznych, z których każda w sobie jest nieładna, czy też ładnych, a tworzących dysproporcję lub niepasującą do siebie całość?

Możemy bawić się w rozważania, debaty, spory. Ale to nic nie da. To, co uznajemy za ładne i brzydkie jest kwestią nas samych. I obowiązujących kanonów, ale ja nie o tym.
Znam wiele par, gdzie dziewczyna jest brzydka a chłopak niezwykle przystojny. Ludzie oglądają się za nimi na ulicy. I co z tego? Dla niego najwidoczniej ona jest piękna. I to zdecydowanie wystarczy :)
Bywa, że kobieta jest ładna, ale uważa się za brzydką.
Dlaczego? Bo nie przystaje do aktualnych trendów, nie jest dość chuda, lub dość wysoka. Bo modelki z wybiegów maja inne wymiary i ona, pełna kompleksów, wstydzi się siebie. Jaka szkoda. I popsutego nastroju i marnowanego na zmartwienia czasu...
Jeśli Twoja "brzydota" to stan Twojego umysłu (wszyscy Cię zapewniają, że jesteś ładna) - zmień to jak najprędzej. Bo to nie Ty jesteś brzydka, ale Twoje myślenie o sobie!
A jeśli obiektywnie jesteś nieładna? Bywa. Ale nie wierze w to, że cała od stóp do głowy nie masz niczego ładnego. Po prostu nie wierzę! Poszukaj: może Twoim atutem są oczy? może zgrabne nogi? może piękny uśmiech? Jest czym zjednywać sobie ludzi. Nie ma co się zamartwiać jednym krzywym nosem :)
Bo piękno jest w nas. Nie na zewnątrz, a w środku. Kochamy ludzi nie za to jak wyglądają, a za to jacy dla nas są. Ile razy słyszałam: moja dziewczyna jest brzydka...ale jaka piękna w środku! I to jest sedno!
Możesz postawić na świetny makijaż, pielęgnację włosów i skóry, podeprzeć się modą. To tez jakaś metoda na udany podryw ;) Wiadomo: pierwsze wrażenie ma znaczenie. A faceci to wzrokowcy. Ale tylko na początku. Potem widzi się w zasadzie tylko charakter, intelekt, poczucie humoru, dobroć. Jeśli za to nas pokochają, wygląd nie będzie miał wielkiego znaczenia. W zasadzie żadnego.

Nie warto oszaleć w pędzie do doskonałości! Serio!
Jedne rzeczy można poprawić: krzywe zęby, brzydkie włosy, niezdrową cerę, nadwagę. Inne to już problem, którego nie rozwiążemy bez interwencji chirurga. Warto? Jeśli nie potrafisz z tym żyć, może trzeba to rozważyć? Ale może to zbędne i jednak nie stanowi aż takiego problemu? Czy wałki na brzuchu zmieniają fakt, że jesteś cudowną, ciepłą osoba z ciekawym wnętrzem? Nie sądzę :)
W dobie internetu mamy łatwiej: poznając kogoś na czacie, na gadu gadu, portalu społecznościowym itp. dajemy szansę, by najpierw poznał nasze wnętrze, a dopiero później nasz wygląd. Dzięki temu pozwalamy sobie na pokazanie zalet, poglądów, pragnień, marzeń, przed powierzchownością. Jeśli ktoś to doceni, polubi, pewne niedoskonałości ciała nie będą już mogły tego popsuć :)
Kobieto: nie garb się! Nie przejmuj się! Jesteś piękna, wartościowa, jedyna! Ktoś to na pewno zauważy, doceni, pokocha. Brzydka jest tylko prawda, która brzmi: jestem niejaka, jestem nic nie warta... Skończ z takim myśleniem! Szkoda życia!
Powodzenia ŚLICZNOTKO :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz