czwartek, 18 października 2012

Romans z żonatym


Najczęściej poznając nowego faceta zakładasz, że jest wolny. Nie przyjdzie Ci do głowy zapytać, a i on sam nie będzie przebąkiwał o posiadanej małżonce (której oczywiście nie kocha, która go nie rozumie i wcale ze sobą nie śpią...;)). A kiedy się już dowiesz o jej istnieniu będzie za późno, bo będziesz zakochana po uszy...

Czasem jednak o tym wiesz, bo na przykład znacie się nie od dziś, a mimo to postanawiasz go mieć. Czy "go masz"? Nie sądzę, bo dopóki on jest z nią masz tylko jakąś część jego, jego czasu, jego uczuć. Można się łudzić, że to się zmieni. Czasem się zmienia. A więc - można mieć jakąś nadzieję. Można.
A co trzeba? Trzeba mieć twarde serce. I tyłek. A może inaczej - nie mieć sumienia?
Ale nie mnie to oceniać. To indywidualna sprawa każdej z nas.
A więc romans z żonatym... Z czym to się wiąże?

Cóż, nie zawsze strzała Amora dosięga nas wtedy, gdy tego chcemy. Zdarzają się takie momenty, w których stan zakochania potrafi nami zawładnąć zupełnie, nawet gdy czujemy, że nie jest to dobre...
Z drugiej strony, to że któraś z nas wchodzi w romans z żonatym facetem nie zawsze musi oznaczać, że darzy go jakimś głębszym uczuciem. Czasem po prostu jest to flirt, ot dla zabawy, z nudów, albo chcemy podbudować poczucie własnej wartości.
Jednak gdy w głowie pojawi się myśl – mam romans z żonatym mężczyzną – spowoduje ona każdorazowo taką samą reakcję. Towarzyszą nam wówczas skrajne emocje. Z jednej strony tłumaczymy tego typu związek faktem swojego nieudanego małżeństwa bądź też  kryzysem w związku partnera. Pojawia próba usprawiedliwienia naszego postępowania, znalezienia argumentów, które uciszą wewnętrzne rozdarcie...
Jednocześnie powstają wyrzuty sumienia i zaczynamy stawiać się w sytuacji osoby zdradzanej. Samo powiedzenie sobie: "mam romans z żonatym" nie brzmi dobrze i często uzmysłowienie sobie własnych poczynań odstrasza nas od kontynuacji takiej relacji. Bez względu na to, które z tych myśli będą przeważały, trzeba zastanowić się, czy związek z żonatym ma sens.

Zdarza się, jak pisałam na wstępie, że zaczynając układ z żonatym mężczyzną, nie mamy pojęcia o tym, jaki jest jego stan cywilny. Czasami jednak, mamy tą świadomość, a mimo tego zupełnie o tym zapominamy albo nie chcemy pamiętać (raczej to drugie, pierwsze pachnie mi starością i sklerozą ;)).
Warto szczerze zastanowić się, czy tego typu związek ma jakieś szanse na przetrwanie?

Oczywiście sumienie będzie nas mniej gryzło, jeśli traktujemy ten romans jak przygodę. Gorzej jednak, gdy się zakochamy i zechcemy związać się na stałe z tym mężczyzną. Szanse na długotrwała relację z zajętym facetem są bardzo różne i zależą od konkretnych okoliczności, jednak trzeba przyznać, że romans z żonatym to w większości zbiór przeszkód - nieporównywalnie trudniejszy układ, niż znajomość dwojga wolnych ludzi. Po pierwsze nasz ukochany może wcale nie będzie chciał rozstać się ze swoją żoną, zwłaszcza gdy łączą ich dzieci.(Wierzcie mi, że to najczęstsze zachowanie. Nie ma co się za bardzo łudzić. Możecie byś tylko zabawka, chwilową rozrywką, kaprysem pana przeżywającego drugą młodość...).
Poza tym trzeba liczyć się z nieprzyjemnymi i śmiałymi ocenami ze strony najbliższego środowiska. Koleżankom go nie pokażesz, rodzinie tym bardziej. Święta, Sylwester, wakacje - spędzi ze swoją rodziną, co by tam o nich nie mówił - to czas który poświęci właśnie im. Na pewno!
A kiedy wypłynie Wasz romans powieszą na Tobie psy - znajomi, sąsiedzi, koleżanki w pracy. A jeśli do tego dojdzie atak jego żony, która gdy się dowie o niewierności męża czym prędzej przybiegnie pogruchotać Ci kości, i to w dodatku do Twojej firmy - będzie niewesoło. Nie mówiąc o pełnych politowania spojrzeniach przyjaciółek, kiedy już ów pan powróci skruszony na łono rodziny, a Ciebie zostawi z niczym. A przepraszam, nie z niczym! Ze wstydem Cię zostawi. I nieciekawą opinią. No, i ze wspomnieniami ;)

Co jeszcze? Zniechęcić mogą również komplikacje związane z rozwodem, podziałem majątku, wspólną opieką nad jego dziećmi, jego kontakty z nimi, z byłą żoną, podział jego czasu na starą i Waszą nową rodzinę...

Wierzcie mi - przeszkód jest bardzo dużo. To Twoja decyzja czy taki układ Ci pasuje, czy umiesz żyć z takim bagażem i presją społeczną i czy zniesiecie i przetrwacie wszelkie trudności na drodze do wspólnego życia.
Ale jak to mawiają: Prawdziwa miłość jest w stanie pokonać wszystko! Wszystko! A, że mądrość ludowa rzadko się myli... Powodzenia :)

2 komentarze:

  1. hm, ciekawe przemyślenia, mam wrażenie, że oparte na doświadczeniu - czy źle zgaduję?
    będąc kiedyś po jednej i drugiej stronie mogę się tylko w pełni zgodzić z powyższym....

    OdpowiedzUsuń
  2. na doświadczeniu - wielu koleżanek - osobiście nie próbowałam ;)

    OdpowiedzUsuń