Są mężczyźni, na których po prostu należy uważać.
Powiedziałabym więcej: trzeba ich unikać, wystrzegać się jak ognia, omijać z daleka, szczuć psami, wieszać na nich lagę, olewać i mieć w głębokim poważaniu ! ;)
Kogo?
Otóż pokrótce przedstawię z kim nam nie jest "po drodze":
Pierwszy z parszywej czwórki to pan:
Zły Chłopiec
Tego typu panowie bardzo silnie oddziaływują na płeć piękną. Dlaczego? Może dlatego, że zakazany owoc smakuje najlepiej? A może zwyczajnie: kobiety pragną być zdominowane?
Najczęściej ten słodki drań jest nieziemsko przystojny. Już taki wstępny ogląd sugeruje, że ten facet przysporzy ci więcej smutku niż radości. Tak naprawdę większość z tych super przystojnych to rozpieszczeni, wieczni chłopcy, którzy nie nadają się do stałego związku i ciągle myślą o zabawie. Najczęściej są egoistyczni, nieczuli, bezwzględni i wiecznie niezadowoleni. Nie z siebie, nie. Bo narcyz samego siebie przecież kocha. Porównuje się stale z tymi mniej urodziwymi. I puchnie z dumy! Z Ciebie niezadowoleni, z Ciebie!
Jaki z tego wniosek? Nie będzie z niego pożytku kochana, nie da Ci satysfakcji, szczęścia czy spełnienia. Na dłuższą metę taki związek Cię umęczy. I w sumie z góry skazany jest on na niepowodzenie. Zły chłopiec to facet pozornie słodki i uroczy, ale nieodpowiedzialny i niestały. Wystrzegaj się go jak ognia!
Pan numer dwa to:
Mężczyzna żonaty
Pisałam już o tym, jednak nadal wiele kobiet decyduje się na układ z mężczyzną zajętym. Przyznaj, ile razy spotykając żonatego mężczyznę, słyszałaś żałosne teksty w stylu: „moje małżeństwo to fikcja”, „planujemy rozwód”, „moja żona mnie zdradza”? Tak, najlepiej jest kreować negatywny wizerunek żony i zwalić na nią całą winę, aby w Twoich oczach wypaść jak najlepiej i wzbudzić współczucie. Bo kobiety tak lubią litować się nad biednym misiem...

Trzeci szkodnik to:
Pan Bajerant
To mężczyzna, który skacze z kwiatka na kwiatek. Nie potrafi być w poważnym związku z jedną kobietą, bo nie wiadomo, czy kolejna nie okaże się jeszcze lepsza. Kieruje się w życiu hedonizmem – przyjemność i rozkosz przede wszystkim. Nie angażuje się w żadną znajomość, aby później nie było problemów z rozstaniem. Najczęściej jest tak, że na spotkaniach jest nieobecny, nie patrzy Ci w oczy, odbiera i odpisuje na sms-y, rozgląda się za innymi kobietami szukając kolejnej zdobyczy.
Z drugiej strony jest bardzo bezpośredni i od razu przechodzi do działania. Jeszcze praktycznie nie zdążyliście się poznać, a on już chciałby wkroczyć w sferę intymną. Bajeruje Cię oklepanymi komplementami, przesadnie Tobą zachwyca, bredzi jak potłuczony....
Kojarzysz już ten typ? Tak? To zapamiętaj, że dla niego kobieta nie jest autorytetem, ale narzędziem. Każdą potraktuje instrumentalnie – zdobyć, zaliczyć i porzucić!
Pan numer cztery to:
Facet emocjonalnie zdystansowany
Na początku jest skryty, bo nie potrafi tak szybko otworzyć się przed nowo poznaną osobą. Uważnie obserwuj, czy po upływie czasu to się zmienia. Jeżeli nadal jest chłodny i ma problem z okazywaniem uczuć, to zastanów się nad sensem takiego związku. Dlaczego? A chcesz żyć z omszałym, lodowatym głazem? Chyba nie ;)

Mężczyzna, który jest wewnętrznie zimny, nie okazuje emocji i tłumi w sobie wszystko nie da Ci ciepła. Będzie się grzał w Twoim blasku, karmił Twoimi uczuciami i żywotnością, pożerał Twoją energię. W zamian nie dostaniesz nic. Nic! Zastanów się: Czy tego właśnie chcesz?
Do tej grupy zaliczamy także Pana Luzaka, na którego nigdy nie będziesz mogła liczyć. Ten ciągle obiecuje, a i tak nie dotrzymuje słowa. Zobowiązuje się i zawsze zapomina. Kłamie, a kumple go kryją. Z takim facetem nie zbudujesz żadnego poważnego związku. On nie zapewni Ci ani wsparcia, ani poczucia bezpieczeństwa. Nie będzie przejmował się problemami i nieustannie będzie Cię ranił...
To tylko podstawy. Bo mężczyzna to też skomplikowana istota, nie mniej niż kobiety. Ale o tym jakie typy facetów wyróżniamy, jak ich rozpoznać i jak sobie z nimi radzić - w kolejnych postach.
Zapraszam :)
ciekawe to co piszesz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zapraszam częściej ;)
OdpowiedzUsuńmialam szczescie do 3 zonatych ale sprawy byly postawione jasno,oni kochali (nie mieli zamiaru ich opuszczać) swoje zony ale z roznych wzgledów potrzebowali kochanki a ja zgadzalam sie nia byc bez checi posiadania ich na własność(ujęli mnie tym ze nigdy nie mowili zle o zonach,byli w gruncie rzeczy dobrymi mezami i ojcami,faceci sporo starsi ode mnie)ale takie sytuacje rzeczywiscie należa do rzadkosci.
OdpowiedzUsuńJasne zasady to podstawa. Potem nikt do nikogo nie może mieć pretensji ;) Chociaż....serce nie sługa. Mówiąc szczerze podziwiam, że umiałaś do tego podejść z dystansem i nie zaangażowałaś się jak większość kobiet. Rozumiem, że po rozstaniu nie było rozpaczy i depresji?
UsuńMasz na to jakiś patent? Dziewczyny czytające tego bloga na pewno będą Ci wdzięczne za radę :)
Hmm,PATENT:nieudane małżenstwo(tu depresyjka:) póżniej poczułam się silna i niezależna,.rozmyslania o sensie życia i bycia...stwierdzenie że cudownie być sobie sterem,żeglarzem,okrętem...to już lata :)że życie bez faceta też jest ułożone,wsparcia szukam w sobie i przyjażni!!a faceci(owszem też się z nimi przyjażnię,do tych powyżej wymienionych też coś czułam a oni do mnie,rozstania zawsze wiążą się z jakimś smutkiem ale nie było żadnej załamki,żalu,wyrzutów,do dziś mam z nimi dobry kontakt,mozemy spokojnie spotkac sie na kawie(z jednym romans trwa do dziś z mniejszą intensywnością,to kwestia sily,postawy,wierności sobie,ukochanie wolniści(owszem serce nie sługa,jakiś bólik sie zdarzy ale nie obezwładniający a poza tym zasady ustalone rzecz święta:)(ja nie chce już stałego,normalnego związku)ważne żeby mieć klasę i mieć do czynienia z facetem z klasą,to podstawa dobrego bycia i ładnego rozstania...:)
OdpowiedzUsuńMasz rację kobieto. Facet z klasą to podstawa! Choć niestety, wielu jej zupełnie nie posada. Może stąd tyle nieporozumień damsko-męskich?
UsuńDzięki za podzielenie się własnym doświadczeniem i przemyśleniami :) Cenne :)
tak,niestety wielu gości nie ma pojęcia co to klasa (myślą że ta ze szkoły wystarczy ;) takich ćmoków unikam ale owszem zdarzyło się miec do czynienia bo np. burak wyszedl w praniu,wtedy na odchodnym pouczam delikatnie lub ostro (w zależności od stopnia jego idiotyzmu):)
OdpowiedzUsuń