Przychodzi taki dzień w życiu każdej kobiety, kiedy autentycznie zwątpi w miłość, mężczyzn, związek. Kiedy nie widzi sensu w byciu z kimś. Kiedy samotność wyda się najlepszym rozwiązaniem...
Kryzys? Rutyna? Niespełnione oczekiwania? A może dojrzałość i samoświadomość?
W tym poście rozbiorę na części pierwsze wady i zalety bycia z mężczyzną.
Jakie są zalety bycia w związku?
(Oczywiście mowa tu o normalnym, niepatologicznym, w miarę satysfakcjonującym układzie damsko - męskim!).
Oto one:
- masz w domu, lub blisko, najlepszego przyjaciela (wersja superoptymistyczna, bo to różnie bywa, ale jeśli tak jest to wygrałaś los na loterii!),
- masz z kim pogadać o codziennych kłopotach, smutkach, niepowodzeniach bez ryzyka wyśmiania czy podłej radości z Twojego niepowodzenia,
- jest z kim dzielić radość, sukces, awans, zysk - generalnie te szczęśliwe, wyjątkowe chwile,
- masz pewność wsparcia i pomocy w trudnych chwilach,
- jeśli pragniesz dzieci masz je z kim mieć i z kim wychować,
- nie musisz już nikomu tłumaczyć czemu jesteś sama (i ogólnie i w sytuacjach rodzinnych, np. na weselach),
- masz w domu mechanika, malarza, elektryka, cieślę, psychologa i spowiednika... w jednym :)
- masz się do kogo przytulić i z kim spędzać noce, chodzić na spacery, do kina, do restauracji...
- doświadczasz opieki, troski, czułości, zainteresowania, miłości, ciepła, bliskości, bycia tą jedyną...(no, niechby Ci tego nie dawał... ;)),
- uczysz się tolerancji, empatii, oddania, zaangażowania, wspólnoty, miłości...
A jakie są wady wspólnego życia?
- zostałaś nagle kucharką, sprzątaczką, prasowaczką, psychologiem itp. w jednym :(
- nie masz czasu na swoje pasje i zainteresowania,
- musisz wybierać: przyjaciele czy Twój facet (pogodzenie obu rzeczy na dłuższą metę i w dotychczasowej formie jest nierealne i nie uwierzę, jesli ktoś powie inaczej!),
- od teraz musisz liczyć się z czyimiś oczekiwaniami, planami, celami, wizjami i marzeniami,
- musisz zwiększyć dozę cierpliwości do maksimum by znieść czyjeś dąsy, fochy, dziwaczne pasje, zachowania, przekonania, nawyki i naleciałości (każdy jakieś ma, nie mówcie mi, że nie!),
- nie liczy się już "ja", ale powstaje nowe "my", co zmienia generalnie wszystko - musisz nauczyć się rezygnować z siebie,
- jeśli macie dzieci opieka nad nimi spadnie w większej części (lub w całości) na Ciebie,
- masz chęć realizować jego potrzeby, plany i pomysły? nie? a jednak musisz...
- będziesz zmęczona, sfrustrowana, niedoceniana, umniejszana, często przy tym słysząc wprost (lub czytając między wierszami), że robisz za mało, nie tak, nic nie robisz, nie tak robisz, nie dajesz czego trzeba, dajesz co nie trzeba, bla bla bla...jednym słowem i tak nie doskoczysz :/ (prędzej czy później tego doświadczysz - wiem co mówię...)
Tych zalet i wad można oczywiście wyliczyć więcej. Ja je tylko zarysowałam. Każdy pragnie czego innego i inaczej wyobraża sobie związek. A życie to życie - układa się czasem zupełnie nie po naszej myśli i wszelkie teorie biorą w łeb... Ważne by w tym wszystkim nie zgubić samej siebie.
Tak czy siak:
Każdy medal ma dwie strony. Co kobieta to inne oczekiwania.
Jedne nie potrafią być same i godzą się na wady, by czerpać z zalet związku. Inne panie dochodzą do wniosku, że lepiej jest być samej niż z kimś i wybierają życie singielki. Która postawa jest lepsza? Nie wiem. Nie ma chyba drogi lepszej i gorszej. One są po prostu inne. Obie wymagają odpowiedzialności i dojrzałości. Świadomości samej siebie i tego, czego naprawdę pragniemy od życia. A jeśli to wiemy, decyzja jest prosta.
Decydujmy o sobie. Nie pozwólmy by to inni za nas zdecydowali. Bo żyjemy tylko raz i to jest nasze życie. Nie mamy, koleżanki, babci czy przyjaciółki. Twoje! I Ty zrób z nim, co chcesz.
Zdecyduj czy potrzebny Ci facet i po co Ci ten facet. Wiesz już? Super. Ważne, byś była z tym szczęśliwa :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz