Pan i władca wraca do domu. Znacie ten schemat? Wchodzi, aktówka na podłogę (no, ewentualnie wiadro od zaprawy ;)) I drze ryja od progu: Co na obiad? Potem uwala się w fotelu i czeka. Na podanie obiadku. A potem deserku. No i oczywiście piwka zaraz po. I narzeka. A że wszystko niesmaczne,
bo u mamusi lepsze było, a że za gorące, za zimne, za słone, za mało słone, nie z tej strony talerza, nie mięsko na ziemniaczku tylko obok, lub odwrotnie - na ziemniaczku, zależy gdzie leży, a na bank źle leży :P
I włącza tv. Nieważne co włącza, ważne że pyka. Z kanału na kanał, po kolei w prawo do końca i w lewo do początku. I zatrzyma czasem, na wiadomościach, ewentualnie sporcie lub motoryzacji. Dziwnym trafem nigdy na waszym ulubionym serialu czy romantycznej komedii. O dramacie obyczajowym czy kostiumowym romansidle nie wspominając ;)
No a nie daj Bóg mecz chce obejrzeć. To już cały dom na baczność stawia! Piwa po strych w lodówce, paluszki i chipsy wszędzie, na palcach trzeba biegać wkoło i ani mru mru. Nie pytać, bo irytujesz, nie mówić, bo zagłuszasz, nie dotykać bo ugryzie! Przerwa w życiorysie :/
Albo wieczór. Kaczka idzie do łazienki. Człapie raczej. Tam odkręca kran i zalewa wszystko wokół brudną wodą z mydlinami. Oczywiście nie rozumie co to mop, w życiu nie wiedział, nie wie do czego służy :/ Tubka z pastą odkręcona, ręcznik na podłodze. Ściany i lustro w zaciekach. Wcześniej pozostawił skarpety i gacie na środku pokoju. I paradował z tym pożal się Panie Boże cielskiem przez mieszkanie. Jeny...
No dobrze, może by tak godzinami. Nie mówcie, że nigdy nie widziałyście któregoś z tych obrazów? Jeśli nie we własnym domu to u znajomej lub w rodzinie. I ten widok kobiety, wpadającej do mieszkania z siatami, biegiem, bo zaraz trzeba obiad podać, a tu dzieciaki coś krzyczą, i pranie czeka? I biedna taka rozdwaja się lub potraja i zasuwa :/ I czeka z dymiącym obiadem na swojego faceta. A ten tego nie doceni, nie zauważy, nie pochwali. Ani nie pomoże, ani nie wyręczy. Znany obrazek: facet z gazetką na fotelu, ona z odkurzaczem w garści - odkurza. Zbliża się do niego i on co? Powie: Pomóc Ci może kochanie? No skąd! On łaskawie podniesie nogi, żeby ona mogła pod nimi poodkurzać. I ostentacyjnie będzie dalej czytał gazetę. Bez ściemy, dokładnie tak! :)
Jak to jest dziewczyny, że pozwalamy na to, by robić w domu na drugim etacie bez jakiegokolwiek wsparcia? Jak to się dzieje, że stajemy się nie tylko kucharkami i sprzątaczkami, ale także popychadłami, służącymi, przynieś wynieś pozamiataj? Czy to mamusie naszych panów tak ich wyszkoliły? Zapewne niejednokrotnie tak, ale nie zawsze. Wyniesione z domu wzorce, to silne wzorce. Ale to da się zmienić! Bo jeśli od początku będziecie wymagać, on nie będzie miał wyjścia - nauczy się. Dla Ciebie się nauczy! :) I jeśli będziesz konsekwentna i stanowcza - nie zejdzie z tej drogi. To jak nauka psa - za to pochwała, za tamto nagana., Siad, podaj łapę, waruj. Wchodzi w krew na całe życie ;)
A jeśli nadskakujecie od początku, nie żądając niczego, potem nie dziwcie się, że on nic w domu nie robi. Po co ma pomagać? Nie pomagał od początku i było dobrze, to sądził, że już tak zostanie. I na nic rzeczowe argumenty. Oni są jak papuga z osłem w jednym. Papuga wryła na blaszkę wzór i powtarza, osioł się uparł i nie ma opcji na zmianę - pozostanie taki na wieki.
Tak więc dziewczyny - tresura od początku. Ćwiczyć, pouczać, nagradzać. I uwierzcie - podziękują Wam za to. Bo będziecie miały CZAS! Czas dla siebie. Czas na bycie pięknymi kobietami i idealnymi kochankami. A to doceniają bardziej niż najwykwintniejszy obiad ;)
Nie wiem czemu potem niektóre z Was dziwią się, że jej partner odszedł, że mąż ją zostawił? Nic dziwnego, skoro w domu miał kuchtę. A on szukał kobiety, którą mógłby zadowalać i zdobywać! Bo co to za satysfakcja dla mężczyzny dostać coś co uważa za swoje od dawna? Zdobywać każdego dnia, na nowo, odkrywać jej piękno, uczyć się jej wciąż i wciąż. To jest wyzwanie! Nie bądźmy więc przewidywalne jak napis końcowy w serialu, ale zaskakujmy ich! Tym, że się szanujemy, znamy swoja wartość, że zależy nam na samych sobie. Tym, że to my stawiamy warunki i nie pozwolimy sprowadzić się do poziomu pionka w ich grze! Pierś do przodu i do boju! Mamy przecież ów: Cyc i pic ;) Co nam jakiś tak prosty chłop może, co? :)
p.s. Mam koleżankę, której mąż biegnie do drzwi, gdy ona wraca z pracy. Odbiera z rąk siateczki i pędzi podać jej obiadek. Gdybym na własne oczy nie widziała, nie uwierzyłabym, ale on... Drżał! On się jej zwyczajnie bał :D Można wyszkolić? Można!
Tego Wam jednak aż w takim stopniu nie życzę, bo to nie jest frajda, żyć z pantoflarzem i mięczakiem. No, chyba, ze to lubicie ;)
Szlifujcie swoich chłopców, skoro zależy wam na związku. Ale dajcie im też czasem odetchnąć. Nie często, od święta, ale dajcie ;) Nie bądźcie wydrami, bądźcie sprytnymi żmijkami ;) Wasza Ala Sin
Tu akurat się zgodze po części, zjawisko opisywane przez Ciebie nie zasługuje na miano mezczyzny tylko cipci, aczkolwiek zamist tresować lepiej próbować rozmawiać a jak nic to nie da olac szkoda czasu
OdpowiedzUsuńWłaśnie rozmowy nic nie dają. Jeśli któraś z kobiet mówi o "mądrych rozmowach" (w stylu monolog, to znaczy że wierzy jeszcze w bajki i tak naprawdę nie zabrała się do dzieła.
UsuńReakcją go możesz uczyć, gadaniem nigdy, bo zawsze się wyłączy - TAK JEST WYGODNIEJ dla niego.
I tu się zgadzam. Tak by było idealnie. Tyle, że nie zawsze można odejść. I nie każdy facet jest mężczyzną - niektórzy nie mają kręgosłupa :) A jak już ktoś takiego bez pionu ma, to cóż pozostaje - tylko ćwiczyć materiał na ile się da ;)
OdpowiedzUsuń