Tak sobie myślę, że codzienne życie z mężczyzną obfituje w przeróżne zabawne sytuacje. Mniej lub bardziej, ale jednak zabawne. Bo jak może nie być zabawnie, kiedy oni są z natury tacy śmieszni? :D I tak łatwo ich rozdrażnić :P Więc jeśli Twój Pan zalazł Ci za skórę, masz go po dziurki w nosie, nie możesz już patrzeć na jego gębę - zrób coś co go wkurzy :) Ale tak, żeby to wyglądało niewinnie, naprawdę na "niechcący zrobione" ;) A jak? Jak tylko potrafisz. Nie tylko faceci potrafią grać ;) Jeśli jednak brak Ci pomysłu, to podsuwam trzy najprostsze, codzienne, dziecinnie łatwe do przeprowadzenia ;)
1. Zabierz go na zakupy :D
Mężczyzna z założenia nienawidzi zakupów. Nienawidzi! Tego tłumu ludzi szwędających się w prawo i w lewo bez wyraźnego celu, tych przepychanek, tego gwaru. Nie cierpi stania w kolejce. Nie widzi różnicy między amarantem a fuksją, więc pokazywanie mu dwóch jednakowych jego zdaniem apaszek jest bezcelowe i rozdrażniające ^^ Nie wie po co Ci nowa sukienka - kolejna! A nie daj Bóg jeszcze zechcesz by za to zapłacił! No nie... ;)
Więc jeśli chcesz kochana, by Twego słodziaka trafił szlag - zabierz go na rajd po sklepach :) Najlepiej w jakiś wir wyprzedaży, gdzie pełno jest rozemocjonowanych, żądnych zakupu kobiet. Niech go potrącają i niech się czuje jak piąte koło u wozu. I proś go o radę co chwilę, bo "tak cenisz sobie jego dobry gust" ;) I oczywiście tych rad nie słuchaj, bo na odczepnego powie cokolwiek, żeby tylko wyjść ze sklepu. Rób swoje - mierz, zmieniaj zdanie, znów mierz, wychodź z butiku, wejdź do następnego, wróć, znów zmierz... I tak bez końca, przez całe popołudnie. Jeśli będzie wyglądał jak wrak człowiek, wyprany zupełnie z ludzkich emocji, pozbawiony czci i wiary... wystarczy. Zemsta była doskonała :D A jeśli Ty upolowałaś przy tym nowy, niepowtarzalny ciuch - gra była podwójnie warta świeczki ;)
2. Pojedźcie na wycieczkę :D
Namów go. Że taka pogoda piękna, że dawno nigdzie razem nie byliście, że tam będzie (tu cokolwiek wymyśl, co on lubi) to czy tamto. I wyciągnij go z domu. Wsiądźcie do auta, wyruszcie. A po jakimś czasie i w odpowiednim oddaleniu od domu - zacznij: pouczać, zrzędzić, dyrygować, wkurzać ^^
Każdy facet uważa, że jest doskonałym kierowcą. Idealnym wręcz. Więc - wyprowadź go z błędu ;) Pokazuj, którędy ma jechać. Zawczasu krzycz: Stój!, Jedź!, W prawo!, W lewo! Uważaj!, Zwolnij! itp itd ;) Nie ma mocnych, to go rozjuszy.
Lecz nie ustawaj! Po jakimś czasie, zasugeruj, że zabłądził, bo jest ciapa i musicie koniecznie zapytać kogoś jak dojechać do XY. Męski honor nie pozwala pytać o drogę! Uprzyj się i na siłę, ze trzy razy chociaż pytaj tubylców o kierunek ;) I powtarzaj mu jak ma jechać jak mantrę. I pytaj: zrozumiałeś? A może znów zapytamy? ;) No to, to już go wkurzy maksymalnie. Albo Cię wysadzi, albo awantura gotowa :D Z miną niewiniątka udawaj, ze nie wiesz w czym rzecz. Przecież: "Mąż Kasi prowadzi idealnie i nigdy się nie gubi. Chciałam, żebyś i Ty stał się podobny. No, pomóc chciałam!" Hi hi hi ;)
Lecz nie ustawaj! Po jakimś czasie, zasugeruj, że zabłądził, bo jest ciapa i musicie koniecznie zapytać kogoś jak dojechać do XY. Męski honor nie pozwala pytać o drogę! Uprzyj się i na siłę, ze trzy razy chociaż pytaj tubylców o kierunek ;) I powtarzaj mu jak ma jechać jak mantrę. I pytaj: zrozumiałeś? A może znów zapytamy? ;) No to, to już go wkurzy maksymalnie. Albo Cię wysadzi, albo awantura gotowa :D Z miną niewiniątka udawaj, ze nie wiesz w czym rzecz. Przecież: "Mąż Kasi prowadzi idealnie i nigdy się nie gubi. Chciałam, żebyś i Ty stał się podobny. No, pomóc chciałam!" Hi hi hi ;)
Jeśli Cię nie zabije, a Ty znajdziesz jeszcze chęci na dalsze wiercenie mu dziury w brzuchu, zawsze możesz ponarzekać. A że za gorąco (co to za beznadziejne auto, bez klimatyzacji...), a że za szybko jedzie, za wolno jedzie, źle skręcił, niewygodne te siedzenia, słońce Ci po oczach świeci, a w radio tak kiepsko grają (jego wina, bo nie umiał wybrać dobrej stacji tylko taki gniot)... ;) No, nawet święty by nie wytrzymał :) Tej wycieczki to on dłuuugo nie zapomni :D
3. Weź go do swojej mamusi, a jeszcze lepiej - zaproś swoją mamusię do Was :D
Teściowa. Ewentualnie potencjalna przyszła teściowa. Nieistotne. Tak czy siak już na samo to słowo nóż mu się w kieszeni otworzy ;) Spróbuj go do niej zaprowadzić, choć to nie będzie łatwe. Jakiś podstęp będzie na bank potrzebny. A jak nie, to dawaj mamusię do Was. Facet w domu lubi czuć się niezależny, a taka mamusia to intruz i to w najgorszej randze, w randze: wroga!
Oczywiście wcześniej przygotowujemy grunt. Czyli "ustawiamy mamusię". Nie ma problemu, jeśli ona od zarania dziejów nie cierpi Twojego partnera. Już na sam jego widok się uruchomi ;) Ale jeśli choć trochę lubi, trzeba wcześniej zadziałać. Zadzwonić, pożalić się, wspomnieć o cierpieniu i jak najbardziej wpleść w treść naszego monologu jakąś niepochlebną opinię o mamusi, która to ów potwór wypowiedział. Zadziała, wierzcie że zadziała!
Bojowo nastawiona mamusia zaraz po wejściu swoją miną zapowie mu, co go czeka. A potem zacznie - wypowiedzi w powietrze, narzekanie, niezauważanie "tego jak mu tam?", użalanie się nad losem biednej córci. A Wy ją skutecznie podkręcajcie, dołączając czasami do monologu, tworząc chór dwugłosowy, brzmiący jednolicie, a dla jego uszu grzmiący jak stutysięczna armia w trakcie oblężenia miasta. A on biedny sam jeden na posterunku w obronie niepodległości ginie! Niech ginie :P
Po takim dniu, będzie chodził jak zegareczek. Nie starczy mu już sił na nic innego. I kolejnego starcia na pewno szybko nie zapragnie ;)
Teściowa. Ewentualnie potencjalna przyszła teściowa. Nieistotne. Tak czy siak już na samo to słowo nóż mu się w kieszeni otworzy ;) Spróbuj go do niej zaprowadzić, choć to nie będzie łatwe. Jakiś podstęp będzie na bank potrzebny. A jak nie, to dawaj mamusię do Was. Facet w domu lubi czuć się niezależny, a taka mamusia to intruz i to w najgorszej randze, w randze: wroga!
Oczywiście wcześniej przygotowujemy grunt. Czyli "ustawiamy mamusię". Nie ma problemu, jeśli ona od zarania dziejów nie cierpi Twojego partnera. Już na sam jego widok się uruchomi ;) Ale jeśli choć trochę lubi, trzeba wcześniej zadziałać. Zadzwonić, pożalić się, wspomnieć o cierpieniu i jak najbardziej wpleść w treść naszego monologu jakąś niepochlebną opinię o mamusi, która to ów potwór wypowiedział. Zadziała, wierzcie że zadziała!
Bojowo nastawiona mamusia zaraz po wejściu swoją miną zapowie mu, co go czeka. A potem zacznie - wypowiedzi w powietrze, narzekanie, niezauważanie "tego jak mu tam?", użalanie się nad losem biednej córci. A Wy ją skutecznie podkręcajcie, dołączając czasami do monologu, tworząc chór dwugłosowy, brzmiący jednolicie, a dla jego uszu grzmiący jak stutysięczna armia w trakcie oblężenia miasta. A on biedny sam jeden na posterunku w obronie niepodległości ginie! Niech ginie :P
Po takim dniu, będzie chodził jak zegareczek. Nie starczy mu już sił na nic innego. I kolejnego starcia na pewno szybko nie zapragnie ;)
To co kochają kobiety, jest często nie do strawienia dla mężczyzny. Wykorzystajmy to. Chcesz się odegrać - użyj naszej broni. Ty będziesz miała frajdę, on mękę. I o to przecież chodzi ;) Po co fikał? No po co? :P Może przez to i troszkę się pokłócicie, ale... I tak: satysfakcja gwarantowana ;) Alicja Sin
a jak nie będzie satysfakcji to kto zwraca kase ;-)
OdpowiedzUsuńJak to kto? te-le-fon :D
OdpowiedzUsuńTe sztuczki nie dzialają na meżcyzn na poziomie... Przykładowo:
OdpowiedzUsuń1.Na zakupy z kobietą nie chodzę, chyba, że ja potrzebuję doradztwa w jakiejś sprawie.
2.Zrzędzenia, narzekania i przezywania nie toleruję - takie zachowanie sprawia, że związek z daną kobietą się kończy. A właściwie to jest inaczej - w trakcie wstępnej selekcji po prostu nie dopuszczam takich kobiet do mojego życia. Poza tym w dzisiejszych czasach są GPS. Sam gdy zbłądzę ( i nie mam GPS'a) pytam o drogę...
3. To już nawet komentarza nie wymaga - czy nie lepiej zażegnać konflikt po prostu rozmawiając o problemie?
Nie działają? Wow! To ciekawe skąd tylu sfrustrowanych facetów dokoła? Swoją drogą biedna ta Twoja kobieta, sama siatki targa, bo na zakupy z nią nie pójdziesz. A ponarzekać nie może, bo od razu drzwi jej pokażesz... I twierdzisz, że na początku takich do siebie nie dopuszczasz? Na początku, to każda jest aniołkiem, pazurki pokazuje się później...Byłaby naprawdę naiwna robiąc odwrotnie ;) Tak czy owak - dzięki za podzielenie się swoim zdaniem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiszę nie działają na mężczyzn na poziomie, siebie szanujących - ja sfrustrowany nie chodzę, a że inni na to pozwalają? To chodzą sfrustrowani! Jej zakupy, to niech sobie dźwiga. Jak się spodziewa większych zakupów to może kilka razy do samochodu nawrócić... Jestem za równouprawnieniem.
OdpowiedzUsuńDlaczego więc miałbym poświęcać mój czas na robienie czegoś co jest dla mnie nieprzyjemne a przez moje nastawienie zakupy staną się również nieprzyjemne i dla niej? Czy nie lepiej poświęcić czas na robienie czegoś co nam obu sprawi przyjemność?
Co innego narzekanie "na świat" (które w małych dawkach toleruję), a co innego to co opisujesz w punkcie drugim...
Każdy nie jest aniołkiem na początku. Różne rzeczy wydają się ludziom "normą" i dobrym zachowaniem, dlatego można ich i tak ocenić. Ja jestem niedobry od początku, żeby nie robić złudnych nadziei :)
Również pozdrawiam!
Trochę głupie.
OdpowiedzUsuń