Jak to naprawdę jest? Ktoś zakochuje się w nas, bo jesteśmy takie fantastycznie, takie naturalnie idealne, takie niepowtarzalne? My wybieramy kogoś, bo jest chodzącym ideałem, który zstąpił z niebios, by nasze życie zmienić w pasmo szczęśliwości usłane różanymi płatkami? Kto wie, może tak się czasem zdarza... Ale moim zdaniem niezwykle rzadko, jeśli w ogóle. To nie film, to życie.
Poderwanie faceta to mały pikuś. Trwałe zdobycie to już wyzwanie. Sprawienie, by zależało mu na nas do końca życia - wyższa szkoła jazdy. Nie da się ot tak hop, powiedzieć dwóch słów i on padnie nam do stóp i pozostanie w tej pozycji na wieki :) Ale jest jedna, moim zdaniem najlepsza metoda na to, by mieć każdego...
Stań się spełnieniem jego marzeń. Ni mniej ni więcej. Spełnieniem jego marzeń!
I nie chodzi to o to, że masz robić dla niego wszystko, starać się, góry przenosić, na rzęsach paradować. Nie. Nie w tym rzecz. Nie chodzi o kosmiczne przeżycia, niesamowity wygląd, tajemniczość i uwodzicielski styl. To ważne, owszem. Ale na dłuższą metę niewystarczające.
Każdy z nas pielęgnuje w sobie ideał osoby, którą chciałby spotkać, z którą chciałby być. I nie jest to jego przeciwieństwo, choć mogłoby się wydawać. Tak, pociąga nas skrajna odmienność, inny punkt widzenia, różnorodność. Ale to jest dobre na krótką metę. Na dłużej - męczące. Bo człowiek poszukuje bratniej duszy, czyli kogoś podobnego do samego siebie. Nie klona - jakieś różnice muszą być! :)- ale jednak podobieństwa.
Chcesz go zdobyć? Musisz go wyczuć. I błagam, nie mówicie mi, że to jakaś nieuczciwa gra. Relacje damsko - męskie to od zarania dziejów była, jest i będzie gra. Każdy z nas stosuje sztuczki, by dostać to, czego pragnie. Koniec. Kropka. I nie łudźcie się, że bycie sobą - znaczy milusią, uczciwą, szczerą, z sercem na dłoni dziewczyną - pomaga. Nie pomaga! Tak to można przyjaciół zdobyć, ale nie faceta :P
A więc od początku. Spotykasz go. Albo inaczej: namierzasz go. Podstawa: informacja! Kim jest, co lubi, czego nie trawi, co go kręci, czego nie akceptuje. Dowiedzieć się! Jak? Jak tylko się da. Obczaić co mówią o nim portale społecznościowe, śledzić jego komentarze, zobaczyć z kim się przyjaźni. Poszukać wspólnych znajomych (ważne!), zaprzyjaźnić się z jego przyjaciółmi i ciągnąć wiedzę na maksa. Da się, ale wymaga chwili czasu. Jeśli Wam zależy - warto w to zainwestować. I wtedy dopiero - do ataku :)
Ale bywa też tak, że albo dojścia do tych danych nie mamy, bo gość jest nowy na terenie, albo nie ma przyjaciół, bo samotność mu płynie we krwi, albo po prostu nieufny jest. A czasami poznajemy go i od początku musimy wejść w tę grę, nie mając czasu na przygotowanie gruntu. Wtedy jest trudniej. Bo zanim opracujesz strategię musisz przecież jakąś siebie pokazać. I tu ryzykujemy, że to co zobaczy, nie będzie tym czego szuka. A wtedy tracimy - czasem trochę, czasem wszystko. To wymaga ogromnego doświadczenia, dobrego nosa i opanowania. Grać tak, by nie wiedział kim jesteś, spodziewał się najlepszego, a w międzyczasie wyciągać od niego informacje - czego pragnie? Wyższa szkoła jazdy :)
Najbezpieczniejszą formą bycia blisko, choć z lekka ryzykowną jest... zaprzyjaźnienie się :) Zaufa, powie to i owo, będzie blisko, ciepło, miło... Gorzej jak w nas zobaczy wyłącznie koleżankę, a nie materiał na partnerkę. Wystrzegajcie się zaszufladkowania! Jak już za bardzo się zaprzyjaźni, robimy jakiś zwrot. Cokolwiek, co wprowadzi lekki zamęt i zmusi go do popatrzenia na Ciebie nie jak kumpla, ale jak na kobietę. Np. żarcik: To to jest przyjacielskie spotkanie? A sądziłam, że randka. I tu rozbrajający śmiech ;) Niech nie wie do końca, w czym rzecz. Wszelkie chwyty dozwolone ;)
Najistotniejsze: zdobywamy informację czego facet poszukuje. I sprzedajemy mu wizję siebie - dokładnie takiej. On chce podróżować? Ty nie marzysz o niczym innym jak przemierzanie świata wzdłuż i wszerz! ;) On kocha ciepło, spokój, ciszę? No popatrz, a Ty jesteś domatorką z krwi i kości! On chce domku z ogródkiem i dwójki dzieci? Ty nienawidzisz dyskotek, kariery i kumpelek - jedyne o czym marzysz to ciepło domowego ogniska :) Łapiecie? Sprzedaj mu to, co chce kupić! Bądź idealna! Łyknie to - słowo! Pod warunkiem, że ładnie to zapakujecie ;) A jak? Nie może wyczuć fałszu, bo wtedy po Was. Najprościej - uwierz że taka jesteś. Dokładnie taka. I wtedy idzie łatwiutko ;) A jak Ci się znudzi i dostaniesz od niego co chcesz, to przypomnij sobie jaka naprawdę jesteś i wróć do rzeczywistości. Nie łam się - taka podróż w nieznane, w czyjś świat, w czyjeś marzenia to naprawdę cenna lekcja. Z czasem wystarczą czyjeś dwa zdania, żebyś wiedziała z kim masz do czynienia i jaki guzik wcisnąć, by wyskoczyła z Ciebie właściwa osobowość :)
Uwaga: na początku facet też może grać! Będzie was sprawdzał i zmyślał pewne swoje oczekiwania. Bo zechce was wyczuć! Trzeba to przetrwać i rozsądnie się nakręcać, zanim się opowiesz za jakąś wersją siebie. Musisz wyczuć kiedy przestanie udawać i wtedy atak. Wyczujesz kim jest - stajesz się lustrzanym odbiciem. Dalej to już prosta droga. Ważne - nie tracić z oczu celu i nie dać się wmanewrować w roztrzęsienie własnych emocji! Nieważne jak on tam sprężynuje - my wciąż swoje, po trupach do celu! :)
Nie ma mężczyzn nie do zdobycia. Nie ma! Wszystko jest kwestią nakładu czasu, czasem pieniędzy, ale głównie dobrej strategii :) I nie zapominajcie, że "więcej much złapiecie na miód, niż na ocet!".
Słodkie panienki - do boju! Bierzcie to, na co macie ochotę :) Wszytko jest Wasze!!! Ala Sin
Za dużo naczytałas sie o technikach manipulacji normalnie "kobiecy szpieg z Ciebie" takie rzeczy wychodzą zawsze prędzej czy później ale zawsze nikt nie ma siły aby długo grać i pilnować sie czy wszystko zgodne jest ze sprzedawaną wersją. Jestem mezczyzna i jestem prosty w obsłudze zawsze uważałem ze prosciej i szybciej pokazac sie prawdziwym sobą a jak ktos nas nie chce jego starta
OdpowiedzUsuńProściej, łatwiej. Z tym, że większość gra. I albo się dostosujemy, albo oddajemy mecz na wejściu. Z praktyk własnych: osłoń się przed facetem, a poznasz smak jego gry i manipulacji. To częstsze u panów niż u pań. Mężczyźni to świetni gracze. Wiem co mówię ;)
OdpowiedzUsuńCzyli Twoim zdaniem zdobycie faceta polega na dostosowaniu się do jego wymagań?
OdpowiedzUsuńZakładając, że facet lubi podróże a Ty nie cierpisz, to będziesz cale życie udawać, że je lubisz? Czy to nie czasami recepta na ciężką pracę (udawanie) przez cale życie?
Mój drogi, kobiety potrafią udawać wiele. Latami! I wy, mężczyźni, nie macie o tym pojęcia! To raz. A dwa: kto mówił o zdobyciu na całe życie? Znudzi nas ta zabawa, czas na zmianę. Proste :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci rację. Dlatego m.in. wszystkim facetom radzę, by się nie żenili i ogólnie trzymali się zasady "No money before honey" :)
Usuń