Kochanka nie ma dobrej opinii.
To, co myślą o niej inni, w większości nie nadaje się do przytoczenia.
Kochanka przede wszystkim jest samotna i zazdrosna o to, że inni nie są. Kochanka tylko czyha, jak upolować faceta. Kochanka jest pierwszorzędną manipulantką - wie jak omamić mężczyznę. Kochanka nie ma skrupułów, wyrzutów sumienia czy poczucia winy. Kochanka posunie się do wszystkiego. Kochanka rozbija rodziny. Kochanka jest wyuzdana.
To jedynie część stereotypów krążących na temat "tych trzecich".
Jeśli jesteś "tą trzecią" - czytaj dalej.
Bo może jest tak, że nie wiesz do końca dlaczego wolisz być kochanka niż żoną?
Mam nadzieję, że ten artykuł pomoże Ci rozeznać się we własnych emocjach i zrozumieć w jaki sposób i dlaczego dokonujesz powyższego wyboru...
Jeśli jesteś "tą trzecią":
1. Przyjrzyj się własnym motywom zaistniałej sytuacji.
Niezależnie od tego, czy w rolę kochanki weszłaś świadomie (taka rola Ci odpowiada), czy też nie (deklarujesz, że chciałabyś inaczej), bądź ze sobą szczera.
Czy jest możliwe, że boisz się prawdziwej bliskości (w bólu, cierpieniu, chorobie, w kłopotach)?
Czy jest prawdopodobne, że rywalizujesz z kobietami (chcesz być zawsze górą, chcesz być piękniejsza, fajniejsza, wyjątkowa)?
Czy to, co robisz, może być agresją skierowaną wobec innych kobiet? A może tak naprawdę wobec mężczyzn? A może wobec siebie?
Jakie relacje znasz z domu rodzinnego? Może metaforycznie "wpychasz się" między rodziców, walczysz o uwagę ojca?
O co ci chodzi w tym trójkącie?
2. Jeśli liczysz na to, że on w końcu odejdzie...
Pamiętaj, że statystyki są dla kochanek nieubłagane – jedynie 5 proc. mężczyzn porzuca swoje żony na rzecz "tych trzecich".
Sygnały świadczące o tym, że to raczej nie nastąpi, mimo że "jego małżeństwo jest już martwe":
- nadal wyjeżdża na wakacje z rodziną,
- sypia z żoną,
- rodzi mu się dziecko,
- mimo że jego małżeństwo jest tylko formalnością - nigdy nie ma odpowiedniego momentu na powiedzenie żonie,
- wiesz o tym, że nie jesteś pierwszą kochanką w jego życiorysie.
Zawsze będzie jakieś "ale"!
3. Pamiętaj o kosztach takiej roli
Co Cię może spotkać?
- surowa opinia społeczna;
- samotność (szczególnie w weekendy, święta, wakacje);
- zazdrość, do której sama nie wiesz czy masz prawo;
- niepewność swojej pozycji i swoich praw jako kochanka (masz jakieś prawa czy też nie, masz prawo się czegoś domagać czy też nie?);
- konieczność ciągłego dostosowywania się do niego;
- poczucie bycia "na drugim planie";
- konieczność ukrywania się (nie chodzi tu tylko o picie kawy w miejscu publicznym, czasem nie możesz o swoim związku nikomu opowiedzieć);
- koszty emocjonalne w postaci permanentnej ambiwalencji (nadzieja, wiara, pragnienie bycia z danym mężczyzną versus poczucie winy wobec żony, lęk przed przyszłością, żal do kochanka);
- ciągłe odkładanie swojego życia na później (jak odejdzie);
- utrata zaufania do mężczyzn (bo obiecał, że odejdzie, a nie odchodzi; bo w końcu zdradza i oszukuje swoją żonę);
- osłabienie samooceny (bo mnie nie wybrał; bo robię przecież coś złego);
- jeśli w tę relację wkładasz swoje serce i swoją energię, może być Ci trudno dostrzec coś lub kogoś innego, o otwarciu się na to nie wspominając.
4. Zadaj sobie następujące pytania:
- Ile będę czekać na rozwój sytuacji?
- Co mi jednoznacznie pokaże, że nie mam na co liczyć?
- Po czym poznam, że mam dość?
- Jakie są zyski i koszty takiej relacji? Jaki jest bilans?
- Czy jestem gotowa na poradzenie sobie z kosztami?
- Jakie problemy będę musiała pokonać, gdy nawet on odejdzie?
- Gdy odejdzie, czy będę w stanie mu zaufać, skoro złamał daną komuś obietnicę? Skąd wiem, że ze mną będzie inaczej?
- Czy gdy odejdzie, będę w stanie emocjonalnie sobie z tym poradzić?
5. Nie pozbawiaj siebie odpowiedzialności za to, co się stało!
Jednocześnie pamiętaj, że za zaistniałą sytuację odpowiadają dwie osoby! Co najmniej dwie!
Jeśli faktycznie lepiej się czujesz w roli kochanki niż żony:
- Weź pod uwagę kwestie etyczne. Czy aby na pewno poczucie winy jest Ci obce? Co prawda stosujemy różne mechanizmy obronne (zaprzeczanie, wypieranie), aby czegoś nie czuć np. wyrzutów sumienia, ale nie odbywa się to bez wpływu na nasze zdrowie (uczucie pustki, dolegliwości psychosomatyczne). Poza tym pytanie o wartości mnie wydaje się zawsze zasadne (bierzesz udział w czymś co jednak niszczy, co z regułą – nie rób drugiemu, co tobie niemiłe).
- Pamiętaj, że nawet jeśli Ty nie chcesz się angażować, on może. Co wtedy?
- Uwzględnij sytuację, w której - nawet jeśli z założenia nie miałaś zamiaru się angażować – może Ci się to przydarzyć. W końcu im bardziej się w coś angażujemy, tym cenniejsze nam się do wydaje. Poza tym jeśli już jesteśmy w jakiejś relacji, zupełne pozbycie się oczekiwań jest po prostu trudne.
- Pamiętaj, że to co na początku jest fascynujące, po czasie może stać się męczarnią (ciągłe czekanie, ukrywanie).
Związek z żonatym mężczyzną to związek z pewnością wysokiego ryzyka – ryzyka, że się wyda, że on jednak nie odejdzie, że jak odejdzie to co?
Nad kochankami nikt się nie pochyla.
Kochankom się nie wybacza... (!)
A czy warto się pochylać? Czy warto im wybaczać?
Niech każdy weźmie odpowiedzialność za odpowiedź indywidualnie.
Ten post można zinterpretować jako próbę pochylenia się, bowiem jest dedykowany głównie tym, które znalazły się w tej roli.
Dlaczego, po co?
Co najmniej z dwóch powodów:
Po pierwsze - nie można zamykać oczu na rzeczywistość, a ta pokazuje, że kochanki istnieją i żyją wśród nas :)
Po drugie – im dłużej obserwuję związki, tym mniej jednoznacznie widzę ludzkie wybory. To pozwala mi mniej oceniać, mniej wartościować.
Kochanki także czasem cierpią, kochanki bywają zagubione, kochanki miewają poczucie winy, kochanki także są oszukiwane, kochanki bywają również ofiarami sytuacji!
Spostrzeżenia nowe, oburzające? Na pewno?
Pozdrawiam wszystkie żony i kochanki ;)
Ala S.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz