Kiedyś analizowaliśmy z Michałem, moim dobrym znajomym, sposób, w jaki wybiera on swoje partnerki i doszliśmy do pewnych wniosków... Ale o tym za chwilę.
Poprosiłam, aby opisał mi, jak zaczynają się jego znajomości. Co przykuwa jego uwagę?
Michał nie miał wątpliwości:
Michał: Kobieta musi być atrakcyjna, zwracać uwagę, podobać się facetom. Jeśli nie jest taka – po prostu nie iskrzy. Ja też o siebie dbam, chodzę na siłownię, racjonalnie się odżywiam…
Ja:Rozumiem, że obie Twoje exżony takie są… ?
Michał: Tak, obie były w centrum zainteresowania. Musiałem pokonać konkurencję… (śmiech)
Ja: Czy mam rozumieć, że najważniejsza jest uroda?
Michał: Wiem, wiem, że wyglądam na powierzchownego… Ale bez tego nie ma szans.
Ja: A próbowałeś?
Michał: Nie, bo jeśli ona mnie od razu nie pociąga, to nie mam ochoty próbować.
Ja: Czy ona musi być tylko piękna?
Michał: Nie mówię, że reszta mnie nie interesuje, ale jak powiedziałem, musi być atrakcyjność fizyczna. Bez niej ani rusz.
Ja: A gdybyś wiedział, że będziesz naprawdę szczęśliwy z kobietą, która nie jest taka piękna jak oczekujesz? Czy nie dało by się nic z tym zrobić?
Michał: Z nieatrakcyjną kobietą czułbym się głupio.
Ja: Co to dla Ciebie oznacza?
Michał: To, że na imprezie, w pracy, u znajomych, w restauracji czułbym się z taką kobietą niezręcznie.
Ja: Z jakiego powodu?
Michał (zastanawia się) - Wyobrażam sobie jak moi kumple, obcy faceci, ale i kobiety patrzą na mnie i myślą, że mam nieatrakcyjną partnerkę…
Ja: A jakie to ma znaczenie?
Michał: Trudno mi to wyrazić konkretnie, ale ma… tak jakby nie stać mnie było na kogoś atrakcyjnego.
Ja: Czy mam rozumieć, że Twoja wartość w oczach innych zależy od partnerki?
Michał: Hmmm… tak o tym nie myślałem…
Co powiedzą inni?
Michał wcześniej się nad tym nie zastanawiał, ale okazało się, że w wyborze partnerki kluczowe znaczenie ma reakcja otoczenia. Czyli piękna kobieta, taka, która stanowi przedmiot zazdrości innych facetów sprawia, że i Michał czuje się więcej wart.
Dla porównania - Beata, 32-letnia barmanka, koleżanka z dawnych czasów.
"Kilka miesięcy temu w moim życiu pojawił się Dominik - opowiadała. - Wiem, że mogę na niego liczyć, jest inteligentny, zabawny, opiekuńczy. Jest tylko jedno "ale". Mam słabość do przystojniaków.
Dominik jest przeciętny. Nie jest brzydki, ale też nie zwraca uwagi. Blondyn, niebieskie oczy, przeciętny wzrost. Mój typ to brunet w południowym typie. Jak widzę takiego Banderasa, połykam haczyk.
Trzy związki z takimi facetami kiepsko się dla mnie skończyły. Żaden z nich nie był tak naprawdę zainteresowany mną i dość szybko zmienili mnie na nowszy model. Ale nie powiem, kiedy byliśmy razem i wychodziliśmy wieczorem potańczyć, dziewczyny pożerały ich wzrokiem. Czułam się wtedy królową.
Wiem, że to głupie, bo z Dominikiem jest mi dobrze, ale brak mi tych zazdrosnych spojrzeń. Czy to normalne?"
Otóż to!
W przypadku Michała i Beaty okazuje się, że zadowolenie z partnera uzależnione jest od opinii otoczenia.
Wniosek?
Efektowny partner ma wzbudzić zazdrość.
Czy nie traktujemy go aby jak drogiego samochodu lub ciuchów od Armaniego? Wyznaczają nasz status "krzyczą stać mnie"!
O samoocenie pisałam wiele razy, chcę jednak zwrócić Waszą uwagę na sytuacje, w których poczucie wartości opiera się na aspektach zewnętrznych.
Uważamy, że podnosi ją atrakcyjność fizyczna, wykształcenie, status materialny, dom, w którym mieszkamy, a także nasz partner. Okazuje się, że jego pozycja, majątek lub uroda także mają budować nasz wizerunek.
Jeśli nadmiernie przywiązujesz uwagę do jakiejś cechy (uroda, status, wykształcenie, dobry samochód itp.), szukasz jej lub też jej brak automatycznie skreśla kogoś - skądinąd wartościowego - z listy, przyjrzyj się temu dokładniej!
Prawidłowe poczucie własnej wartości nie zależy od tego, czy nasz partner jest brunetem czy blondynem i czy stanowi przedmiot pożądania.
Przyczyna:
Kiedy Twoja samoocena została zachwiana, nauczyłaś się, że możesz unikać bólu, kompensując go tym, co przychodzi z zewnątrz (dobre stopnie, osiągnięcia w sporcie, powodzenie wśród rówieśników). Starałaś się nawiązywać relacje z osobami uznanymi za atrakcyjne, ponieważ ich pozycja podnosiła Twoją.
Skutki w relacji:
Atrakcyjny, także bogaty, wykształcony partner, jest dla Ciebie również sposobem, by podnieść swoją samoocenę.
Nie chodzi mi bynajmniej o to, że nie mamy prawa pragnąć partnera, który byłby jak najlepszy. Istotny jest punkt widzenia i to, czym się kierujesz, dokonując wyboru.
Czy koncentrujesz się na tym:
- jak się czujesz z nim
- czy go kochasz i jesteś kochany/a
- jakim człowiekiem jest Twój partner?
Czy też tym:
- jak oceniają go inni ludzie
- jakie wrażenie robi
- jaki jest jego status i pozycja
Jeśli kierujesz się oceną i wrażeniem, jakie Twój partner robi na innych, istnieje możliwość, że Twój związek nie jest celem samym w sobie - tylko drogą do celu, jaką jest poprawa samooceny.
Wnioski?
Zastanów się, czy wolisz być osobą podziwianą czy szczęśliwą?
Tyle.
Ala S.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz