Strony

środa, 25 września 2013

Kocha, lubi, szanuje... Czyli co jest ważne w związku?

Jeszcze całkiem niedawno sądziłam, że w miłości najważniejsza jest...miłość. No owszem jest. Ale samo zakochanie to niestety za mało. Stanowczo za mało!
Więc co się liczy? Już odpowiadam :)

To ważne by kochać, by pożądać, by patrzeć jak ciele w malowane wrota, by uwielbiać, zachwycać się i szlochać po nocach. W tym cały urok ;)
Ważne by szanować - liczyć się z czyjąś odrębnością, innymi poglądami i potrzebami, dziwnymi nawykami czy światopoglądem. Niech nas nawet szokuje, ale miejmy względy dla odmienności. To podstawa!
Nie chcę się rozpisywać o tym, że samą miłością żyć się nie da, bo miski nie zapełni... To wiemy. Musi być i gdzie i za co tę miłość hodować. Życie :/
Chcę powiedzieć o rzeczy ważnej. Niezbędnej. I wbrew pozorom - trudnej.

Ogromnym plusem, fundamentem i podstawą każdej miłości powinno być... Lubienie!
Tak, dokładnie: lubienie. Dlaczego? Otóż dlatego, że jeśli kogoś lubimy, łatwiej mu wybaczamy. Gdy kogoś darzymy sympatią mniej na niego krzyczymy, staramy się zrozumieć motywy jego postępowania, mamy dla niego dużo więcej cierpliwości. Znajdujemy w sobie wówczas pokłady empatii, których do tej pory nie znaliśmy! I to jest to! :)

Przyjrzyj się kandydatowi na męża/partnera/chłopaka. Wiem, cudny jest. Przystojny, pociągający, słodki. Kochasz i chcesz z nim dożyć setki. Ok, możesz. Ale...
Spójrz jednak na niego z boku, póki jeszcze na to czas i pomyśl: Lubisz go? Tak zwyczajnie, jak się lubi dobrego przyjaciela.
Czy to człowiek do którego czujesz sympatię, którego z radością powitasz w drzwiach, po dwudziestu latach, kiedy motylki z brzucha dawno odlecą? Co wtedy zostanie? Czy owym drugim dnem będzie myśl: "lubię go" (czytaj: ale fajny człowiek!) czy "nie lubię go" (czytaj: nie znoszę typa, od samego patrzenia mnie mdli!).
Bo powiem Ci, że nic ma nic gorszego, niż po kilku latach stwierdzić, że nie cierpisz tego gościa, który siorbie rosół po drugiej stronie stołu i że najchętniej spakowałabyś go w jednej chwili i trzasnęła za nim drzwiami (bez przesady, szkoda drzwi ;)). A tu już i dzieci i kredyt i inne takie... I deprecha jak nic, no jak nic... :/

Pomyśl póki czas. Przeanalizuj, czy ta miłość ma wszystko to, co jest esencją wspólnego życia: zakochanie, przyjaźń, lubienie, szacunek, zaufanie i pożądanie. Jeśli tak - wygrałaś los na loterii :) A jeśli nie... Może nie wszystko stracone? Trzeba się tylko bacznie rozglądać. I polubić kogoś. Może być nawet przystojny ;)

Powodzenia drogie Panie. Wierzę, że Wam się uda :)
Ala S.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz