Strony

sobota, 1 września 2012

Męska solidarność


Czy istnieje coś takiego jak męska solidarność? Jedność samców? Sztama?
Czy kobiety potrafią się wspierać, niezależnie od tego, czy im się podoba zachowanie przyjaciółki, czy nie?
Czy różnice płci oznaczają różnicę w solidarnym wsparciu?
Przeczytajcie :)
Chyba każda z nas zna następujący dowcip:
Pijany mąż wraca nad ranem do domu. Puka w drzwi, otwiera żona.
- Gdzie byłeś?
- U Heńka - odpowiada mąż
- Co robiłeś? - wykrzykuje żona.
- Noo... Grałem w szachy.
- Wchodź do domu pogadamy!
Posadziła męża koło telefonu i dzwoni do Heńka.
- Halo!! Heniek? Słuchaj czy był u Ciebie dzisiaj mój mąż na szachach?.
- Ba, był? Kurna toż siedzi i dalej gra!
:)
To jest właśnie owa "męska solidarność". to typowe męskie zachowanie. Krycie kumpli, a w zasadzie jak twierdzą znani mi mężczyźni - krycie przyjaciela - jest normą i faceci nie muszą się na to umawiać. Mają to we krwi. Facet dla faceta zrobi wiele. Okłamie bez mrugnięcia powieką. Taka już jest ta męska przyjaźń...

Kobieca solidarność... Czy istnieje?
Wiadomo, że prawdziwa damska przyjaźń to fakt. Choć jednak dość rzadki. Mimo tego, kobiety zazwyczaj nie kryją się wzajemnie, a jeśli coś zrobią jedna dla drugiej to co najwyżej przemilczą fakt nieuczciwości przed partnerem przyjaciółki. Co nie oznacza, że same w domu nie szepną swojemu facetowi o tajemnicach koleżanki i sprawa się wyda.
Kochane panie - jeśli już ktoś ma kryć wasze grzeszki, to raczej szukajcie przyjaciela płci męskiej, nie żeńskiej. Bardziej pewniejsze alibi ;)

Dlaczego kobieca solidarność w przypadku kłamstwa jest taką rzadkością? Czemu tak często skarżymy się na tzw. fałszywe koleżanki, które zrobią wiele, by nam dogryźć, by nas wydać, by było nam gorzej niż im? Hmm...

Prawdopodobnie szkopuł tkwi w naszych naturalnych potrzebach. Bo czego pragnie kobieta? Miłości, bliskości, stabilizacji. To ją uszczęśliwia. Dlatego nie może pojąć, czemu inna zabiera tego typu "szczęście" swojemu partnerowi i niszczy swój związek. W pewien sposób być może bojąc się, że sama mogłaby to stracić, chce ratować czyjeś życie i w tak pokrętny sposób do tego dąży? Czyli nie przyłoży ręki do rozpadu stadła małżeńskiego. Nie i koniec. Będzie broniła owych "miłość, bliskość, stabilizacja" w czyimś życiu.  nie zrozumie Twoich poszukiwań na boku. Co to, to nie...

Mężczyzna z natury pragnie akceptacji i podziwu. Dlatego nie widzi problemu, gdy jego kumpel okłamuje żonę czy dziewczynę. To jego zdaniem nie burzy ani podziwu, ani akceptacji. To zupełnie bez związku jest. Nie wpływa ani na przyjaźń, ani na miłość. Skok w bok - ot, niegroźne zjawisko. Czy - picie, hazard, niebezpieczne zajęcia. Nic złego. Imponujące. Mocne. Męskie. I godne przemilczenia.
Inny świat...

Cóż więc nam pozostaje drogie panie? Nabrać męskości, przymknąć oko i bez zająknięcia zeznawać: - Kasia? Czy była? Nadal jest i sączy latte! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz